2.10.06

Jeden dzień

Wąskie tory tramwajowe, wietnamska kuchnia z zestawem jak w Warszawie, młode dziewczyny chocz czasem ubrane a-la province, nie bez uroku, starsze panie mówiące po polsku z kresowym akcentem, ich wnuczki mówiące z dużym ukraińskim akcentem, miód pitny u każdego drugiego pszczelarza, krupnik 70%, wiejski kurz na głównej ulice, bezdomny pies z Rynku, szczękający na polska delegacje, ormiańska cerkiew, pofarbowana w stylu modern, w ogóle zdrowy kolor skóry i po zachodniemu rozumne oczy, polskość w nazwach potraw, mówieniu, pisana cyrylica, koszulki z napisem: "Dziękować Bogu, nie jestem moskalem", kamienice, ostatnio restaurowane w 15 wieku, trzeba jechać.

Brak komentarzy: