10.11.07

Wypadek na granicy - II

Prawdziwy dialog, odbył się kilka lat temu na polską-białoruskiej granicy.

Lato, skwar, kolejka samochodów do Polski.

Po dwóch godzinach czekania białoruski kierowca podchodzi do polskiego pogranicznika i pyta

- Czy wie pan, w jakim roku Niemcy napadli na Polskę?

- W 1939

- A wie pan, kiedy Niemcy napadli na Związek Radziecki?

- W 1941

- No i co Niemcy robili te dwa lata?

- ???

- U pana dokumenty załatwiali...

W następnych minutach kolejka znacznie się przyspieszyła.

Wypadek na granicy

Przeczytałem jakoś w jednej kijowskiej gazetce.

Zdarzyło się to za Kwacha. Na jednym przejściu ukraińsko-polskim utworzyła się tradycyjnie długa kolejka z mażących trapić do Polski. Polscy celnicy nie spieszyli odprawiać, a tu jeszcze jakaś kontrola wpadła, wiec chodzili źli. No i jeden nasz wujaszek, zęby sprawić przyjemność celniku, podszedł do niego i zaczął.

- Tak i tak, - powiedział, - żal mi was, dużych kokosów tu nie macie, a jeszcze sprawdzają was, takie oto rządy Kwaśniewskiego, bla bla bla.

Na co celnik zabrał mu paszport i powiedział że w jego (celnika) Ojczyźnie są problemy z politykami, ale to jest polska wewnętrzna sprawa. I jeżeli ty, chamski gościu, coś podobnego jeszcze tu powiesz to pojedziesz na Ukrainę z powrotem. "Mam takie prawo!", - odparł.

Dziennikarz ukraiński będąc świadkiem komunikowania, podał to jako przykład dumy i ubolewania Polaków za swój kraj bla bla bla.

I tak to jest. Tylko że nie do końca. Nie oficjalnie jest tych Ukraińców u was w kraju do 1000 000 człowiek. Podcierają dupki małym i starym, budują Polakom, wiążą jakieś wianki w złych warunkach. Nie wiem dla czego to wszystko robią, ale tak jest. Już od kilku lat są integralną częścią polskiej gospodarki. I już nie da się bez nich być. I tak wychodzi że nie są oni tylko gośćmi, najeźdźcami. Więc mają określone moralne prawo wypowiadać się na "tematy wewnętrzne".

... Nie do końca ten celnik miał rację ze swoim spiczem.

Co powiecie?

2.11.07

1612: Recenzja

"Chcę żeby lud ruski bawił się" - tak brzmiały w filmie ostatnie słowa Dymitra Samozwańca. No i udało się. Historia nie pozbawiona humoru, więc głównie ogląda się lekko. Nawet zbyt lekko. Jest to lektura dla Rosjan, dla czego mają czcić Dzień Jedności Narodowej, 4 listopada - prosto, jaśnie, bez głębokich rozmyśleń. Lektura droga. Sponsorem wystąpiło państwo, a ono teraz kasę ma. Tak że efekty specjalne, stroje i w ogóle "obrazek" są na poziomie. Co innego można powiedzieć o prawdzie historycznej. Jest podobna do tej z Ogniem i Mieczem.

Film nie jest antypolski. Chocz podejrzewam że mając chęć można coś wypatrzeć, gdyż rzeczywistość była bardziej antypolską. Żebrowski zagrał naprawdę dobrze, czym nieco podniósł wątpliwą wartość utworu. Polakom będzie ciekawo obejrzeć tę bajkę jeden raz.

Otóż przejdziemy się po bohaterach.

Bohater Żebrowskiego - W filmie ma określenie "Hetman". Bez nazwiska. A po co? Rosjanom nie potrzebne, a Polacy i tak wiedzą. Chciwy do rosyjskiego tronu, lekko wyczulony, łysy zbój-intelektualista. Jako przykrywkę w czasie swojej wyprawy na Moskwę używa carską córkę, Ksenię Godunow.

Polacy - zrealizowani generalnie jako husaria. Husaria nie rozmawia, nic innego nie robi tylko dumnie jeździ na koniach przed kamerą. Było wrażenie że i śpi na koniach z tymi piórami. Jest jeszcze polska obsługa przy działach. Tamci są bardziej gadatliwi - cały czas z ich strony słychać poprawną polszczyznę. Jak to: "szybciej", "kurwa" i "kurwa szybciej". I w końcu filmu: "cofamy się". Jeszcze udało się rozebrać "Na Moskala!" i parę innych. Całkiem po hollywoodzku. Wobec Rosjan, nie licząc kilku okrucieństw, zachowują się przystojnie.

Rosjanie - na początku filmu nie obchodzi ich wojna z najeźdźcami. Są ciemni wobec swojej misji, potem siłami księży udaje się to poprawić. Stosunki z Polakami - na odległości, ale z szacunkiem (bo jak nie, to zabiją). Był jeszcze Dymitr Samozwaniec, ale do narodu nie dotarło czego chciał, więc zabili go na początku filmu. Chocz i był całkiem liberalnym europejczykiem.

Hiszpańscy - jeden, jedzie służyć za forsę u hetmana, uczy Rosjan sztuce walki z szabelką. Tak na serio, razem z Żebrowskim najlepsza gra tego filmu.

Ukraińcy - pachołki u Polaków (oczywiście, jak inaczej). Noszą skrzynię za carową i stoją obok bramy, sprawdzają dokumenty. Przemawiają po polsku z fatalnym akcentem.

Niemcy - jak i Hiszpan, pracują na wojnie. Od nich usłyszymy jedno niemieckie słowo - Szajze.

Kościół katolicki - głównie przedstawiony polskim księdzem, namawiającym Ksenię przejść na "wiarę łacińską". Prozelityzm i intrygi. Wino z narkotykiem i herezja. Jednym słowem wszystko co i było naprawdę...

Kościół prawosławny - dwaj przedstawiciele. Jeden to niepatriotyczny Patriarcha który robi prezentację "nowego cara Władysława". Drugi - leśny starzec-mnich, który ma wizję. Daje porady Ksenii jak oszukać wroga.

Jednorożec - przyjaciel mnicha. Jest go dużo, symbolizuje wszystko.

W skrócie główna linia - historia miłości rosyjskiego bohatera do Ksenii i plany polityczne "hetmana". Ksenia waha się ale Los i opinia społeczna robią swoje. To wszystko na tle strzałów z dział.

P.S. Za rok w ten sam czas wychodzi "Taras Bulba" Gogola. Nie wiem jaki będzie film, ale książka jest bez wątpień ostro antypolska. Tak że Rosjanie działają systemowo.