5.10.06

Jak tworzyliśmy swój biznes e-commerce

Od szterech miesięcy prowadzę sklep internetowy. Zaczęło się jako zabawka. Założyłem jego dla przyjaciółki na początku lata. Umówiliśmy się tak, że ja będę odpowiadał za sprawy wirtualne, ona - za to co odbywa się w rzeczywistości.

Podział odbył się naturalnie - znam się na Internecie, a jej były handluje perfumami. Ponieważ relacje z klientem, odbiór na składzie, dostawa zamówienia - wszystko leży na Lilii, a ja mam stałą pracę, postanowiłem większą część przyszłych zysków oddawać jej. Teraz, gdy analizuję swoje udziały, zastanawiam się, czy słusznie:-) W każdym razie oto

Wydatki:

  • Skrypt - $0, Open Source;
  • Hosting - $3, kijowski nadawca;
  • Czas - sporo, głównie na dopasowanie standardowego oprogramowania;
  • Podatki - $0, wszystko idzie pod egidą wyżej wymienionego handlarza perfumami;
  • Baza danych w Excel - $20, wynająłem dziewczynę-operatora z Żytomierza;


Właśnie wszystko. Wybór Open Source (Oscommerce) zrobiłem z powodu dobrych rekomendacji i rozbudowanej społeczności użytkowników. Najpierwszym warunkiem tu była "pożywność" skryptu dla wyszukiwarek, zdatność do SEO. Drugim - duża ilość dodatków, strwożona przez community.

Najpierw było badanie rynku i wytworzenie strategii. Mamy tu w Kijowie trzech poważnych konkurentów, i jeszcze 3-4 drugorzędnych. Tamte z pierwszej półki czynią podobnie, no i to jest efektywnie. Mają jeden główny sklep i jeden alias. Zawsze mają pierwsze, optymizatorskie pozyce w google, yandex.ru (najpopularniejsza rosyjska) i meta.ua (ukraińska). Nigdy nie korzystają z płatnej kontekstowej reklamy. Słowa kluczowe: "perfumy", "perfumeria", "kupić perfumy w Kijowie" zawsze były za nimi. No i każdy z tych pierwszych ma jakiś serwis informacyjny, w rodzaju magazynu dla kobiet, który służy "pociągiem" dla sklepu. I to działa.

Najsmutniejszą częścią na początku było "sklejanie" czterech cenników z Excel'u w jeden. Potrzebne to było, gdyż skrypt ma funkcję jednoczesnego zaniesienia wielu produktów jednym plikiem. Nie wyobrażam sobie, jak to można robić pojedynczo - mamy 1000 jednostek. Od razu polecam wszystkim chętnym - lepiej wydać jakąś kwotę, żeby tą marudną sprawę szybko zrobił(-łą) fachowiec. Taki domowy "outsourcing" zaoszczędzi sporo czasu.

Po skończeniu zabawki "cztery w jeden", musiałem dopasować nasze ceny do cen konkurencji. Zdradzę jeden sekret - tu w Kijowie my wszyscy nalewamy sobie tych perfum z jednej beczki. W sensie, korzystamy z jednych importerów. Tym nie mniej, ceny online i offline różnią się czasem na 40 proc. Z tego powodu zawsze będą chętni do robienia zakupów w Internecie. Nie mamy tu składów, lokalów, ekipy sprzedawców, transportu i innego, więc możemy pozwolić na zniżkę. Skutkiem tego dopasowania mamy ceny niższe od konkurencji na 2-3 złotówki (w przeliczeniu). No cóż, tylko wychodzimy na rynek, walczymy za zegment, na razie to się opłaca.

To be continued...

2 komentarze:

leafar pisze...

Powodzenia w biznesie! Mam nadzieje. ze uda wam sie przebic do pierwszej trojki. Szacunek za pisanie tego bloga po polsku :)

Aleksander Każurin pisze...

Dzieki. Wlasnie jedna z przyczyn tej pisaniny - nie zapomniec jezyk polski .