Wczoraj piłem piwo w jednej fajnej knajpie. Mają własny browar. Obok siedzieli dwaj programiści. Pili piwo i wyrafinowane koktajle... Chłopaki są z Mińsku, mają obywatelstwo białoruskie. Ale na stale pracują w Kijowie, przyjeżdżając do domu czas od czasu odwiedzić swoich. Ich zadowolone buzie promieniowali sukcesem i pewnością co do dnia jutrzejszego.
W innej kafejce, tego samego wieczora, zobaczyłem dwóch Polaków w garniturach. Jedli ananas posiekany na drobne kawałki... Pogadaliśmy trochę. Panowie byli w sprawach biznesu w trybie hobbitowskim tu "tam i z powrotem".
Na forach internetowych cały czas spotykam pytania moskwiczan w stylu: "rozważam nad przeniesieniem do Kijowa, powiedźcie czy trudno się ukorzenić". No i nareszcie dziś zobaczyłem w jednej historycznej dzielnicy z dziesiątek uzbeckich robotników "na czarno".
Otóż w okresie 24 h. zobaczyłem nagle że procesy światowe zaczynają dotykać mojej niekiedy cichej miłej stolicy. Nie mogę powiedzieć że do końca z tym się pogodzę. Chocz z innej strony...
23.1.08
Kijów - wszystkie flagi w gości do nas!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz