Zauważyłem że Web-Polacy nie bardzo chętnie mówią o swoich zarobkach w Sieci. Raczej w ogóle nie mówią. Kiedyś spotkałem notkę z hipoteza, że ludzi w tym kraju są zazdrosne. I zęby czegoś nie wyszło lepiej zamknąć się. No nie wiem, to jeszcze potrzebuje dyskusji.
Na razie chciałbym zaproponować krótką historię o bezdomnym w Moskwie. Mianowicie tak nazywa się blog pewnego faceta - mistrza programów partnerskich. Gość, który tak naprawde mieszka na wschodzie Ukrainy, postanowił sobie - zarobić na mieszkanko w Moskwie. Cel godny szacunku - ceny tam za chmurami.
Chłopak śmiało opowiada o swoich próbach na blogu, razem z pełnym finansowym raportem.
Oto dane za październik
Źródła:
Google AdSense: $1,073 (-) - wiadomo co
JoeBucks: $1585 + $40 (-) - partnerka pigułek herbacianych
ShopXML: $103 (-) - jakaś partnerka
mp3sugar: $47 (-) - partnerka sklepu mp3
Comfi: $19 (+) - partnerka usług telefonicznych
Praca (optymizator): ~$900
Produkcja stron: ~$250
Za miesiąc: $3900
Łącznie za cały czas "wyścigu" - $28690 czy +4,51% za miesiąc
Bezdomny aktywnie korzysta ze stron z wysokim PR, kupując tam linki, być może zajmuje się szarym pozycjonowaniem. Marzy o spadaniu cen na ropę (od tego zależą ceny na kwatery w Moskwie). W każdym razie chłopak pracuje sporo - ale to się opłaca.
Przykład ten ukazał się na tyle ciekawym ze juz są bezdomny w Kijowie i bezdomny w Kiszyniowie. A co z ta Polska?
13.12.06
Bezdomny w Moskwie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Cześć, weszłam tutaj za twoim linkiem z bloga o Rzeszowie. Ciekawie tutaj.
Polacy nie lubią pisać w internecie o własnych zarobkach nie z zazdrości, tylko dlatego, że jest u nas taki zwyczaj, że o zarobkach rozmawia się z najwyższą dyskrecją lub wcale. Bo to prywatna sprawa.
To mi przypomina moje zdziwienie, gdy kiedyś zapytałam Niemca, na kogo głosował w wyborach. Obraził się prawie. Niemcy z kolei mają taki zwyczaj, że nie wypada pytać kogoś, na kogo głosował. Bo to prywatna sprawa. W Polsce wciąż jeszcze wypada, choć ludzie chyba coraz bardziej cenią dyskrecję.
Ania
Odkryjmy Białoruś!
Ja tam się ze zwyczajem nie rozmawiania o zarobkach spotkałem całkiem niedawno, po przeprowadzce z Krakowa do Wrocka. I nie podoba mi się.
Prześlij komentarz