30.10.06

O reklamie wódki

Tydzień temu Rada Najwyższa Ukrainy zagłosowała w pierwszym czytaniu Ustawę o zakazie reklamy alkoholu we wszystkich mediach. Dyskusja zaświadczyła, ze forsy dla jednych klubów było wrzucono sporo, ale nie pomogło. Krok ten może spowodować nieoczekiwane profity w tym i dla polskich fachowców reklamy internetowej.

Krotko mówiąc, ukraińskiemu internetu trzeba juz teraz uważać na nową grupę reklamodawców. Z branży specyficznej, ale nie ubogiej. Trzeba wiedzieć ile rodzajów tej wódki stoi na polkach kijowskich marketów, żeby zrozumieć - profity tu nie słabe. Znajomi Polacy mówili mnie kiedyś, że w porównaniu z Ukraina wybór wódek w Polsce "wysiada".

Na szczęście, Internet w Ukrainie nie uważa sie za media, do niego jeszcze nie zwróciły się ręce troskliwych ustawodawców. Dla tego nie ma żadnych ograniczeń wobec reklamowanego towaru. Właśnie na każdych kijowskich targach, poświęconych e-biznesu, działacze internet-reklamy z sumem powiadamiają, ze poziom inwestycji w ich strefie "jest niedopuszczalnie mały". I że czekają na ową Ustawę jako pustynia na deszcz.

Polskie agencje interaktywne nie powinni przegapić momentu. Macie, państwo potężna tradycję internet-reklamy. Macie w ogóle tego rodzaju reklamy raza w trzy więcej czym na Ukrainie - z takich doświadczeń grzech nie skorzystać.

Otóż: wy, państwo gotujecie wzory reklam, ja to wszystko proponuje producentom alkoholu. Kontakty na górze z prawa :-)

21.10.06

Chińczycy, Polacy, Rosjanie najlepszymi matematykami. Dla czego?

Gdy słyszysz informację o matematycznych olimpiadach albo starciach programistów, prawie zawsze można wyliczyć zwyciężców. Bedzie albo Chińczyk, albo Polak, albo Rosjanin. Z kąd się to bierze i co z tym robić.

Nie ma wielkiej tajemnicy w tym, że kazdy naród na tej płanetce uprawia coś lepiej od innych. Japończycy nprz. dobrze sobie dają radę z charakiri. U Amerykanów fajnie wychodzi uczyć innych demokracji, choczaż czasami parę budynków i ucierpi. Chindusi, zamiast brać udziały w olimpiadach matematycznych, albo starciach programistów, piszą w nocy kody dla śpiącej Krzemowej doliny. Istniejące cyfrowe trendy w trójce z tytułu mają żródła i przyszlość.

Jak sie wydaje, z Chińczykami wszystko jest najjasniejsze. Język. Pierwsze to pismo hieroglificzne, używanie którego minimum 3 tys. lat daremnie nie przeszło. Drugie - tonowość języka chińskiego. Jedno słowo może mieć cztery znaczenia w zależności od brzmienia. Zapamiętanie choczażby 3000 tych znaczków w róznych połączeniach i różnych tonach spowoduję niezwracalne zmiany mozgowe. Na dobre i na złe.

Właśnie pisałem ten post w oparciu na opinie fachowców u których i trafiłem na frazę kluczową:

Według niektórych badań neurofizjolgicznych używanie chińskiego pisma angażuje - w przeciwieństwie do pisma alfabetycznego - obie półkule mózgowe, co ma się przyczyniać m.in. do niewielkiej przewagi w testach IQ, którą osiągają Chińczycy w porównaniu z Europejczykami.
Między nami mówiąc, chińczycy uważają "białych" za kogoś w rodzaju dzieci, albo zwierząt, odstających od nich na pół stopnia ewolucji. Między nami mówiąc. No i wygrywają te olimpiady.

Z Rosjanami i ich europeizowanymi kuzynami Polakami (sic.!) nie tak prosto. Podejrzewam ze podobne przyczyny lezą w językach i towarzyszących krajobrazach. Mocno rozpracowane języki syntetyczne jako czynniki, wywołujące rozwój wyobraźni, "technicznego" osiągnięcia świata. W każdym razie nigdy nie brakowało na tych terenach ani dobrych matematyków, ani inżynierów. Z tego trzeba tylko cieszyć sie i tworzyć kody-programy. Kto ma MYSLI z tego powodu - proszę bardzo.

9.10.06

Jak tworzyliśmy swój biznes e-commerce - 2

Wiecię, państwo, czym się różni biznesmen od przedsiębiorcy? Pierwszy traci kapitał startowy, drugi jego stwarza. I potem od razu sprzedaje zachodniemu wujaszku z grubym portfelikiem…

Coś mi się wydaje, że sztuka tu polega na tym jak zrobić „e-komercyjny cud” od zera. Nie zamierzam sprzedawać swoją zabawkę google, jakby nie umawiali ;-), ale od razu postawiłem ograniczenia dla siebie: wydatki na ten online-biznes muszą być minimalne. Taki eksperyment na przyszłość.

- Słuchaj, coś masz tą twoją stronę jakąś, no wiesz…, nie wyraźną.

Koledzy w pracy nie byli zbyt litośni, ale dla korzyści sprawy lepiej od razu trafić pod strzał obiektywnej krytyki. Z innej strony wszyscy, kto wybiera skrypt Oscommerce, muszą uważać, że standardowe rozwiązanie nie jest obrazkiem estetyki i szablonowania webowego. Trzy kolumny, „Witaj gościu”, „najwięcej sprzedawane”, „Nowości” – całkowity banał.

Do tych głosów dodała się ironia naszego nadawcy perfum, u którego również odbiera towar właściciel innej online-drogerii. Jak udało się uznać, facet wydał blisko $2000 na napisanie skryptu i rozkręcanie sklepu w Sieci. Zwróćcie uwagę, państwo, ta nieobecność wiedzy u handlarzy – źródło przychodów sławnego wojska mistrzów d.s. PHP, ASP, MySQL, i innych różnych SE optymizatorów. W każdym razie koleś wydał kasę nie daremnie, – na codzień wykupuje na tym składzie hurtowym 5-10 jednostek perfum. Skromnie na jednym flakonie zarabia się $10. Otóż w dobry dzień nasz oponent czerpie z rzeki „Trafik pieniężny” sto północnoamerykańskich dołków. Może być, co? Nawet dla Polski.

No, ale przestańmy liczyć obce dochody. Zrobimy to później ;-) Jak mówiłem, skrypt wygląda w wyszukiwarce ordynarnie, dla tego ciągle jest obiektem krytyki. Ale mi chodzi nie o piękno, teoretycznie zarabiać można i na trzech wierszach HTML gdy to sklep pornofilmów. Więc postanowiłem nie przejmować się na razie wyglądem witryny. Tak i stoi.

Teraz podaję pierwszy sekret skutecznego sklepu internetowego. Kto przejrzyściej wyobrazi sobie zachowanie konsumenta przed kliknięciem przyciska „Kupuj” ten i jest zuch. Chodzi tu o cały łańcuszek kroków. Wyobraziliście już jak to w sklepie perfumerii? Mamy na prz. jakąś poniedziałkową dziewczynę, która w pracy (oczywiście) troszkę szuka perfumy. Nabiera w wyszukiwarce „perfumy” „Warszawa” i… STOP!

Nic nie wpisuje od razu. A od razu, w niedziele, spaceruje po Marszałkowskiej. I jak by między innymi, zagląda do Galerii. Ciuchy-czapeczki-perfumy-książki-ciastko-etc. W tym, trzecim z rzędu, dziale wącha kilka aromatów i idzie dalej. Już. Pierwsze działania marketingowe odbyły się. I tylko wtedy, nazajutrz, albo i w ogóle za miesiąc może nabrać owe słowa. Trafiwszy na jakieś alewoń.pl, zaczyna wspominać co jej się spodobało, co ona pamięta. Pamiętać może nazwę, i to nie dokładnie. Dla tego najlepiej wyszukiwanie po pierwszym literom. Pamiętać może jak wyglądało. Dla tego, druga niezbędna rzecz – obrazek. Tak skojarzenie przejdzie znacznie łatwiej. To u siebie mam no i tak na prawdę więcej nic dla dobrego sklepu nie trzeba. Oprócz optymizacji…

Dalej będzie
P.S. „Rozkręcić” (raskrutit’) – u nas na żargonie piarowców oznacza zrobić wiadomym.

5.10.06

Jak tworzyliśmy swój biznes e-commerce

Od szterech miesięcy prowadzę sklep internetowy. Zaczęło się jako zabawka. Założyłem jego dla przyjaciółki na początku lata. Umówiliśmy się tak, że ja będę odpowiadał za sprawy wirtualne, ona - za to co odbywa się w rzeczywistości.

Podział odbył się naturalnie - znam się na Internecie, a jej były handluje perfumami. Ponieważ relacje z klientem, odbiór na składzie, dostawa zamówienia - wszystko leży na Lilii, a ja mam stałą pracę, postanowiłem większą część przyszłych zysków oddawać jej. Teraz, gdy analizuję swoje udziały, zastanawiam się, czy słusznie:-) W każdym razie oto

Wydatki:

  • Skrypt - $0, Open Source;
  • Hosting - $3, kijowski nadawca;
  • Czas - sporo, głównie na dopasowanie standardowego oprogramowania;
  • Podatki - $0, wszystko idzie pod egidą wyżej wymienionego handlarza perfumami;
  • Baza danych w Excel - $20, wynająłem dziewczynę-operatora z Żytomierza;


Właśnie wszystko. Wybór Open Source (Oscommerce) zrobiłem z powodu dobrych rekomendacji i rozbudowanej społeczności użytkowników. Najpierwszym warunkiem tu była "pożywność" skryptu dla wyszukiwarek, zdatność do SEO. Drugim - duża ilość dodatków, strwożona przez community.

Najpierw było badanie rynku i wytworzenie strategii. Mamy tu w Kijowie trzech poważnych konkurentów, i jeszcze 3-4 drugorzędnych. Tamte z pierwszej półki czynią podobnie, no i to jest efektywnie. Mają jeden główny sklep i jeden alias. Zawsze mają pierwsze, optymizatorskie pozyce w google, yandex.ru (najpopularniejsza rosyjska) i meta.ua (ukraińska). Nigdy nie korzystają z płatnej kontekstowej reklamy. Słowa kluczowe: "perfumy", "perfumeria", "kupić perfumy w Kijowie" zawsze były za nimi. No i każdy z tych pierwszych ma jakiś serwis informacyjny, w rodzaju magazynu dla kobiet, który służy "pociągiem" dla sklepu. I to działa.

Najsmutniejszą częścią na początku było "sklejanie" czterech cenników z Excel'u w jeden. Potrzebne to było, gdyż skrypt ma funkcję jednoczesnego zaniesienia wielu produktów jednym plikiem. Nie wyobrażam sobie, jak to można robić pojedynczo - mamy 1000 jednostek. Od razu polecam wszystkim chętnym - lepiej wydać jakąś kwotę, żeby tą marudną sprawę szybko zrobił(-łą) fachowiec. Taki domowy "outsourcing" zaoszczędzi sporo czasu.

Po skończeniu zabawki "cztery w jeden", musiałem dopasować nasze ceny do cen konkurencji. Zdradzę jeden sekret - tu w Kijowie my wszyscy nalewamy sobie tych perfum z jednej beczki. W sensie, korzystamy z jednych importerów. Tym nie mniej, ceny online i offline różnią się czasem na 40 proc. Z tego powodu zawsze będą chętni do robienia zakupów w Internecie. Nie mamy tu składów, lokalów, ekipy sprzedawców, transportu i innego, więc możemy pozwolić na zniżkę. Skutkiem tego dopasowania mamy ceny niższe od konkurencji na 2-3 złotówki (w przeliczeniu). No cóż, tylko wychodzimy na rynek, walczymy za zegment, na razie to się opłaca.

To be continued...

4.10.06

O niszach biznesowych

Chcesz zobaczyć milion dolarów? Siedzisz na przyklad w Warszawie? Wieczorem jak wyjdziesz z pracy zmożesz zrobić to natychmiast. Trzeba stać w przejściu obok st. m. Centrum

Przeciętna pensja w stolicy wynosi blisko $650. Rocznie warszawiak dorabia $7700. $1000 000 = 130 człowiek. Gratulacje, ci się udało zaobzerwować sporo kasy. Wszystko zależy od twojej wyobraźni - tłum ludzi można sobie podać jako setki Polaków z kwaśnymi twarzami, albo jako "rzekę z portfelików".

No, ale takie schizofreniczne zajęcia korzystne w małych ilościach. Innym razem jak będziesz w Achon, policz ilość rodzajów piwa. 30-40 tak? A ile prawdziwego czeskiego piwa, wyprodukowanego w Czechach? Jeden, może dwa, wszystko inne zrobione w Polsce.

O co chodzi. O to ze światowa gospodarka ma deficytowy charakter. Prawdziwych wartości ciągle nie wystarcza. Nisze są puste, a ludzi maja pieniądze, i pragną wydać ich na cos cennego. Naprzód!

P.S. Jeden epizod świadczy, że sprawy z wartościami w ojczyźnianej gospodarce idą nie najgorzej. Kiedyś jedna bardzo wybitna kijowska dziennikarka powiedziała mnie: „ Rozumiesz, Sasza, w Polsce, pośród miliona jednostek gówna można odnaleźć jedną, dwie przystojne rzeczy. A u nas pośród takiego miliona takich rzeczy można i nie odnaleźć…

2.10.06

Jeden dzień

Wąskie tory tramwajowe, wietnamska kuchnia z zestawem jak w Warszawie, młode dziewczyny chocz czasem ubrane a-la province, nie bez uroku, starsze panie mówiące po polsku z kresowym akcentem, ich wnuczki mówiące z dużym ukraińskim akcentem, miód pitny u każdego drugiego pszczelarza, krupnik 70%, wiejski kurz na głównej ulice, bezdomny pies z Rynku, szczękający na polska delegacje, ormiańska cerkiew, pofarbowana w stylu modern, w ogóle zdrowy kolor skóry i po zachodniemu rozumne oczy, polskość w nazwach potraw, mówieniu, pisana cyrylica, koszulki z napisem: "Dziękować Bogu, nie jestem moskalem", kamienice, ostatnio restaurowane w 15 wieku, trzeba jechać.